Witam cieplutko!
Przepraszam, że ostatnio taka cisza na blogu ale ledwo wracam do siebie po emocjach ślubnych!
Pierwsze wrażenie jest takie, że dzień ślubu to najszybszy dzień w moim życiu. Wszystko trwało tak szybko! Było pięknie, emocjonalnie, rodzinnie i wesoło :) Sama msza ślubna wydawała się trwać góra 5 minut. Były też dwa wesołe momenty. Po pierwsze,
ksiądz podczas przysięgi pomylił się i zapomniał nam zawiązać stuły i przysięga była dwa razy składana ;P Drugi moment, to gdy nałożyliśmy sobie obrączki i daliśmy sobie buzi -
goście zaczęli klaskać! Zaskakująca chwila jak z filmu amerykańskiego.
Jedyny minus to szaro-bura pogoda. Ale przynajmniej nie padało ;) Samo miejsce i sala wyglądała przepięknie. gdy zobaczyłam swoje dekoracje, kwiaty i ustawione stoliki - łzy stanęły mi w oczach.
Było jak z bajki, tak jak sobie wymarzyłam! Miejsce i dekoracje mają znaczenie, nie są najważniejsze ale też wpływają na atmosferę i odbiór samego przyjęcia.
Najbardziej stresujące momenty w dniu ślubu były to: wizyta u fryzjerki (bałam się po fryzurze próbnej), przysięga w kościele i
pierwszy taniec. Reszta o już sama przyjemność i zabawa. Pierwszy taniec wykonywaliśmy przy piosence Adell
Skyfall. Oboje z Przemkiem lubimy filmy o Jamsie Bondzie, a ta piosenka stanowi kompromis pomiędzy moim a Przemka gustem muzycznym.
Tak jak już wspominałam mieliśmy ciekawe dekoracje. Dekoracje papierowe zamawiałam od firmy
ArtMa
Zdjęcia
Grzegorz Wasylko i Sara Solak- ich strona
KLIK
Nie tylko piękne zdjęcia robią ale jeszcze dodatkowo bardzo wspierają i pomagają w tak ważnym dniu. Sara nawet mi przypominała co powinnam zabrać, zrobić itp. :)
Zrobię osobny wpis o moim ślubnym looku, czyli makijaż, suknia i fryzura.