26 lut 2015

Wziąć ślub i nie zwariować - moje przemyślenia

Witam cieplutko,



Wziąć ślub i nie zwariować...
Z pozoru wydaje się proste: kochamy się, chcemy być ze sobą  i w związku z tym decydujemy się na ślub. Ale co się dzieje, kiedy w naszą codzienność wkraczają wszystkie "sprawy ślubne", które trzeba załatwić np. tort, alkohol, ciasta, sala, noclegi, dojazdy – cały czas trzeba wybierać, decydować itp.
Oczywiście, nie narzekam, ale w końcu doszłam do poczucia przesytu.

Wydaje mi się, że każda para, która aktywnie uczestniczy w organizowaniu ślubu, odczuwa po pewnym czasie takie poczucie przesytu jednym tematem. A tu temat się nie kończy i nawet do dnia ślubu nie jest wyczerpany! W związku z tym postanowiłam stworzyć sobie pewne zasady, które mają uchronić przed zwariowaniem czy przed kłótniami ;)

źródło: http://www.photoblog.pl/placus28/152616833/rzygam-tecza-xd.html

1. Ustalamy, a nie analizujemy – są sprawy co do których trzeba zdecydować, czy ma być tak czy tak. Ale żeby "nie zwariować" od długich dywagacji - np. wyższości zawieszki nad naklejką na wódce – lepiej zastąpić długie rozmowy podejmowaniem decyzji. Krótko, zwięźle i na temat :)

2. Temat wesela nie jest tematem przewodnim każdego spotkania
– temat ślubu zajmuje nasze myśli i czas w związku z tym przy każdym pytaniu znajomych "co słychać?" - mam ochotę opowiedzieć co aktualnie dzieje się w temacie ślubnym. Wydaje mi się, że to błąd, bo nasze życie to nie tylko ślub, ale masa ciekawszych spraw, którymi można dzielić się z innymi.

3. We dwoje rozmawiamy o czymś innym
– tutaj muszę sama bić się w pierś, bo akurat ja jestem tą stroną w związku, która przy każdej rozmowie z narzeczonym chce coś omawiać "ślubnego". Narzeczony dzielnie słucha, rozmawia i kiwa głową, ale czuję, że to nie prowadzi do niczego dobrego... Ja męczę jego, a on męczy mnie biernością w dyskusji - koło się zamyka :)

i po czwarte i ważniejsze:

4. Ślub to nie koniec, to początek – wydaje mi się, że przez cała nagonkę biznesu ślubnego może się wydawać, że celem samym w sobie jest ślub. Natomiast to tylko wstęp do wspólnego życia i lepiej ten czas przygotowań poświecić na przygotowania do wspólnego życia.

Co Wy sądzicie o moich rozważaniach?
Pytanie do przyszłych PM - czy Wy już czujecie przesyt?

Pozdrawiam,


9 komentarzy:

  1. Ja się cieszę, że już jestem po.
    Ale razem z mężem trochę tęsknimy za organizacją i całym zamieszaniem przy przygotowaniu "TEGO" dnia ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG ja pamietam jak ja organizowałam i to był temat nr 1 w rozmowach ale ciesze sie ze mam to za sobą ufff.......

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja już marzyłam, żeby to się skończyło!!!
    Naprawdę zaczęło to przytłaczać zwłaszcza przed samym ślubem. Wielkie "Ufff" po wszystkim :)
    Dacie radę - nie dajcie się zwariować ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. my dopiero zaczynamy "organizacje". Bardziej niz przesyt tematem, obawiamy sie rozmowy z naszymi rodzinami na temat naszego pomyslu co do tego dnia - oboje z narzeczonym nie chcemy brac slubu koscielnego, a juz wiemy ze bedzie wojna z rodzicami i starszym pokoleniem w tej materii...nawet obawiamy sie tego ze niektorzy z nich moga nie przyjsc na uroczystosc ;/ odechciewa mi sie organizacji tego juz na sama mysl ;/

    A.

    OdpowiedzUsuń
  5. Anonimie trzymam kciuki! Rozumiem, że chodzi o cywilny ślub? My też mamy cywilny :) co o tym myślą babcie i ciotki - nie wiem, bo zaproszenia otwierały same, ale mam na to ekhmmm. Rodzice z początku starali się delikatnie zmienić naszą decyzję, ale twardo staliśmy przy swoim :) a teraz to już "po ptokach", bo do ślubu zostało niewiele czasu :) zatem głowa go góry!
    U mnie przesyt jest już od dawna :/ A najgorsze jest to właśnie, że wszystko trzeba załatwiać samemu, a znajomi zamiast zapytać, co tam w pracy/gdziekolwiek to pierwsze co "jak tam przygotowania?" także obrazek z tęczą idealnie pokazuje moje odpowiedzi w tym temacie :D bardzo fajne te punkty przygotowałaś :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Masz absolutną rację w tym, co piszesz :) Tylko ciężko się do tego dostosować, prawda? :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Zgadzam się z tym jak najbardziej. Tydzień temu zaczęłam szukać sali na przyszły rok był kłopot z terminami ostatecznie udało się zarezerwować piękną dużą salę, która pomieści gości. Ale teraz problemy z orkiestrą... po paru dniach chwilami mam dość, ale pocieszam się, że jak już znajdę orkiestrę, kamerzystę i fotografa to na rok mogę spokojnie odetchnąć przed resztą przygotowań ;)
    Monika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ślub to bardzo wyjątkowy moment ale neistety strsogenny, a czym bliżej terminu tym gorzej... U nas ruszyły załatwianie papierków i też ręcę opadają :/

      Usuń
  8. U nas ślub był cichy, cywilny w gronie najbliższych. Nie potrzebowaliśmy całej tej oprawy. Dzień miał być wyjątkowy dla nas. Gości zaprosiliśmy na symboliczny obiad i imprezę w ogródku. Ja oczywiście miałam długą, białą suknię i uważam, że to nie jest domena ślubów kościelnych. Za zaoszczędzone na weselu i ślubie kościelnym (jestesmy niewierzący i nie uleglismy presji rodziny), pojechaliśmy na wymarzone wakacje, które dały nam więcej radości niż wesele do białego rana. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...