Witam
cieplutko,
dziś
przychodzę do Was z recenzją.
Jeśli
czytacie mojego bloga- pewnie już zauważyłyście, że bardzo lubię malować nie
tylko na powiekach ale także na twarzy, szyi i innych mniej typowych
miejscach. Bardzo lubię wszelkiego
rodzaju bodypainting i chętnie sama próbuje tego typu rzeczy.
Ostatnio będąc w Rossmanie zobaczyłam na półce - tatuaż
w płynie firmy Delia. Pomyślałam, że to coś dla mnie!
Opakowanie
Ogólnie
wygląda dobrze, ale przekazuje mylne informacje. Na opakowaniu widzimy efekt 3
dni, natomiast tatuaż a raczej to co z niego zostaje jest widoczne krócej a
później przypomina szarego siniaka. Na zdjęciu na opakowaniu widać dość duży
wzór oraz informacje, ze w środku są szablony, ale te szablony są tak małe, że
na pewno nie dałyby efektu, który obrazuje zdjęcie z opakowania.
Aplikacje
Okropny
zapach, który przypomina rozpuszczalnik. Pędzelek nie jest precyzyjny a sama
konsystencja, bardzo płynna- sprawia, że płyn rozlewa się po skórze. Dołączone
w opakowaniu szablony nie przyklejają się w pełni do skóry, co sprawia, że płyn
wylewa się między skórą a szablonem i tworzą się zacieki.
Ogólne ocena
Totalny
bubel i zmarnowane 15 zł. Tatuaż rozmazuje się i brudzi zarówno ubranie, jak i pościel kiedy śpimy.
Jedyna zaleta jest to, że łatwo się zmywa.
Myślałam, że będę miała zabawę w robienie tatuaż i
malowanie po skórze. A już lepiej użyć zwykłego eyelinera...
Nie polecam!
Faktycznie bubel dobrze, że nie kupuję takich rzeczy
OdpowiedzUsuńotagowałam cię do zabawy :)
http://makijaze-justyny.blogspot.com/2013/07/tag-kolory-teczy.html
dziękuję :) już zaglądam!
UsuńNie rozumiem tego typu komsetykow gadzetow. Lepsza henna
OdpowiedzUsuńmyślałam, ze będzie fajne...
UsuńRzeczywiście nie wygląda ładnie ;(
OdpowiedzUsuńNa szczęście łatwo się zmywa :)
Usuń