20 lip 2015

"O Święty Barnabo!" czyli trylogia Graya

witam cieplutko,




Na początek chce powiedziec, że to nie będzie recenzja, ani streszczenie - jest ich bardzooo dużo w sieci. Dziś przychodzę do Was raczej z swobodnymi refleksjami na temat książek z tytułowym panem Ch. Greyem.
Obecnie mam drugie podejście do trylogii, za pierwszym razem udało mi przeczytać półtorej tomu. Tym razem zaczęłam od razu od drugiej części. Szczerze mówić nie potrafię powiedzieć, ze książka mi się podoba lub nie podoba. Wywołuje u mnie sprzeczne odczucia.

A jakie u Was wywołuje ta książka czy film wrażenia?

Poniżej kilka refleksji, które pojawiły mi się podczas czytania 2 części:



Dziwna narracja

Zauważyłam, że sama historie mnie interesuję, sceny erotyczne lekko nużą, ale najbardziej denerwujący jest dla mnie sposób narracji. "Wewnętrzna bogini" głównej bohaterki, która dyskutuje z jej świadomością wydaje mi się infantylna. Każda scena jest opisana szczegół po szczególe-co sprawia, że mam wrażenie powolnego toczenia się akcji. Mam wrażenie, ze zamysł autorki był bardzo dobry, ale za bardzo spłyciła to sposobem opowiadania.

Czy Ana ma anoreksje?

Czy tylko ja czytając te książki zaczęłam się zastanawiać, czy bohaterka cierpi na anoreksje? Mam wrażenie, że bohaterka cały czas ma zaciśnięty żołądek, ściśnięte gardło itp przypadłości... Ana Steel bardzo mało je i głównie traci apetyt i zapomina jeść. Pomimo tego nie ma w książce ani słowa o tym, oprócz apodyktycznych stwierdzeń Pana Greya:
.
"Wyglądasz, jakbyś schudła co najmniej trzy kilo, a może i więcej. Masz jeść Anastasio" (Ciemniejsza strona Greya)

Dziwna narracja streszcza każdy posiłek Any i wygląda to tak jakby jadła raz dzienne, a na luch chodzi na kawę latte. Życie fikcyjnej bohaterki samo w sobie nie jest dla mnie interesujące.



Zastanawia mnie, że samo imię "Ana" kojarzy się z kultem anoreksji pro-Ana, a główna bohaterka książki ma utożsamiać przeciętną dziewczyną (niby każdą z nas), która spotyka księcia. Nie popadam w przesadę i nie twierdzę że autorka rozmyślnie namawia do anoreksji. Budzi to mimo wszystko mój niepokój.

Czytałam na różnych blogach wielbicielek książki o tym jak podziwiają Anę. Trafiłam nawet na dyskusję między czytelniczkami na temat tego, jak Ana schudła 3 kilogramy w ciągu tygodnia. Jaką to ona cudowną dietę stosowała?!...

Czy chciałabyś swojego Greya?

Szczerze i bez obłudy powiem, ze nie. Owszem bezgraniczna miłość oddanie i uwielbienie jest bardzo kuszące. Ale poza tym wole swoje męża w kapciach, przed komputerem, który całuje mnie w czoło nie próbując przy tym związać mi ręce krawatem ;)

A czy u Was też ta książka wzbudziła refleksje?

Jak wam się podobała trylogia Greya czy adaptacja?

Pozdrawiam,



16 komentarzy:

  1. Dla mnie całkiem fajny zabijacz czasu ;) Te wszystkie wywracania oczami, wewnętrzna bogini i święty barnaba denerwują, ale wynika to podobno z tego, że książka nie była nawet sprawdzana i puszczona do druku tak jak była napisana.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja bym chętnie z niej wycieła te wszystkie ziwne elementy narracji i zamiast tego opisała wiecej myśli cyz uczuć bohaterów. Czasem ich zachwoanie ejst dla mnie sprzeczne z logiką :)
      Choć z drugiej strony, w zyciu tez ludzie zachowują się nielogicznie.

      Usuń
  2. Ciekawa teoria z tym ruchem pro-ana, ale myślę, że wyjaśnienie zagadki jest bardziej prozaiczne: nikły talent pisarski i niechlujna edycja. W pierwszym tomie ktoś doliczył się bodajże ponad 40 przygryzień wargi Anastazji, a inwokacje do świętego Barnaby to już klasyka. Stworzenie świata, w którym wszystkie wątki i postacie są w miarę wiarygodne nie jest prostą sprawą. Autorka książki wypłynęła tylko dzięki temu, że napisała śmiały (?) erotyk w czasach, kiedy tzw. zachodnie społeczeństwa są stosunkowo bezpruderyjne, a Internet umożliwił im wygodny, anonimowy dostęp do świntuszenia i rozbudził apetyty na więcej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Twój komentarz dał mi do myslenia :) Ciekawe jest to, ze przed Greyem było wiele harlekinów i innych tego typu powieści. Dlaczego akurat ta zrobiła furorę?! Ani sposób narracji, ani sama historia - nie jest jakaś mega wyjątkowa.
      Może wynika to tylko z tego, że książka pokazuje że świat sdm nie jest czyms odrębnym od (powiedzmy) normalnej rzeczywistosci?! Taka odrobina "pieprzu" w codziennym życiu.

      Usuń
    2. Myślę, że po trosze odpowiedziałaś sobie na to pytanie. Książka zawiesza "zakazany owoc" na na tyle niskiej gałęzi, że każdy ma poczucie, że zdoła po niego sięgnąć. Jest BDSM, ale w wydaniu monogamicznym i pozbawiony gadżetów, czy chwytów, które mogłyby się wydać nienaturalne albo obrzydliwe. Na polskim rynku już w czasach PRL-u można było kupić książki erotyczne, ale one były pisane pod bardzo...hmmmm... wysublimowane gusta. Wystarczy obejrzeć filmową wersję Emamnuelle (wielki przebój w latach '70!) a jest przecież o połowę bardziej "lajtowa" niż wydanie literackie.
      No i dochodzą wspomniane wcześniej przemiany społeczne. Ludzie nie są już tak wstydliwi, a nawet jeśli niektórzy są, to mogą kupować erotyki przez Internet i zachowywać jakąś anonimowość.

      Usuń
  3. Przeczytałam połowę, może dwie trzecie pierwszej części i narracja była tak irytująca, że nie dałam rady dobrnąć do końca. Raczej nie wrócę do tej lektury, jak dla mnie szkoda czasu :P. Jest tylko ciekawszych pozycji, na które wolę spożytkować swój wolny czas, że Grey odchodzi w niepamięć :D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. nie ma co sie męczyć :) a jaką książke możesz polecic? Co lubisz?

      Usuń
  4. Ja przeczytałam wszystkie 3 książki , tzn, gdzieś czytałam że ponoć jest już 4 czesc oczami Krystiana nie Any , faktycznie ta jej wewnetrza bogini to takie chore jak dla mnie , ale i tak lubie to czytac , najbardziej podobała mi się druga część , najpierw jednak obejrzałam film , potem kupiłam książki i stwierdziłam że bardzo okrojony jest ten film , w książce wszystko dokładnie a na filmie po łebkach , dużo kwestii zupełnie inaczej , dużo w ogóle nie zawartych , nawet dialogi mogliby chociaz tak samo zawrzeć ale i tego nie ma , mimo wszystko jak 2 i 3 czesc będzie zekranizowana to nie bede się chwili zastanawiac żeby pójść do kina czy też sobie obejrzeć w necie jak już będzie i ściągnąć , z jedzeniem faktycznie , ona wiecznie nie ma ochoty na jedzenie tylko na niego , ja bym takiego Greya nie chciała , może faktycznie chciałabym faceta jakiegoś na poziomie nie byle jakiego wieśniaka bez ogłady , manierów itd , ale nie takiego psychicznie "zwichrowanego" , nie najbogatszego , rozpoznawalnego , żeby potem się bać wyjść na ulice , i całe życie z ochroną nawet na wakacjach we Francji na plazy czy gdzie to tam byli , nie żeby się oglądać że ma 50 twarzy , nastojów , fochów , już jest zły , już mnie będzie przez kolano przekładać bo wywróciłam oczami :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hehe usmiałam się przy ostatnim zdaniu Twojego komentarza ;)
      Lektura jest dośc rpzyjemna ale przydałaby się jej korekta ;) wyciełabym wszelkich "Barnabów", "wewnętrzą bogini"itp.
      Jak słuchałam audiobooków i Ana marudziła, ze nie jest głoda - to ja robiłam się głodna! ;)

      Usuń
    2. Ale wiesz też mi się to nie zgadza tam : było np napisane że miała ćwiczyć 4 potem 3 razy w tygodniu i jakoś przez wszystkie książki nic nie jest wspomniane żeby ćwiczyła tzn chodziła na te treningi , a jak już ktoś w miare dba o siebie ćwiczy to i nie je byle czego byle ile i byle kiedy , więc nie dość że nie je regularnie to jeszcze byle co , jak nie bekon to inne niebyt zdrowe rzeczy , całkiem sprzecznie niż ten ich kontrakt , szkoda jeszcze że za jedzenie nie dostawała kary ;)

      Usuń
    3. Ogólnie to życie Any wyglada jakby bya nimfomanką, która nie je, nie dosypia i tylko ma ochotę na Greya. Dużo jest takich niedopracowancyh wątków.
      Szczerze mówiąc to z tego całego kontaktu to mi by się najbardziej podobały zabiegi kosmetyczne, prywatny trener i najlepiej jakby mi ktoś ułożył jadłospis, gotował i jeszcze podawał :)
      ale na żadne pejcze czy pasy to ja sie nie zgadzam!

      Usuń
    4. hahahahaha :D no fajnie ujęłaś , tak samo myślę , ona ciągle ma na niego ochotę , jak raz ją odrzuca pod prysznicem o ile dobrze pamiętam to już wielka tragedia bo pewnie jej nie chce itd ,
      też tak pomyślałam facet kasiasty za wszystko jej płaci chce ją zdrową dobrze wyglądająca itd wiec zabiegi kosmetyczne , trener by była wytrzymała w tym czerwonym pokoju by miała super figurę , dietetyk , a od podawania i pilnowania jedzenia to mieli tam tą gospodynię , tyle że fryzjer i zabiegi kosmetyczne depilacja itd to były - kurcze nie pamietam dokładnie ,- Grey miał w spółce z tą byłą uległą , więc na takich warunkach to tez bym nie chciała :D ,
      mi pasy i pejcze też by nie odpowiadały , wolałabym zamurować cały ten czerwony pokój :)
      z resztą w nowym domu chyba go już nie było ;)

      Usuń
    5. Własnie pomyslałam, ze Pani Gospodyni Greya to miała przed Aną cięzkie życie - sprzątanie czerwonego pokoju i codziennie oglądanie uległych, które są całe w siniakach...
      Najbardziej traumatyczne wydaje mi sie mycie wibratorów itp zabawek...

      Usuń
    6. :D :D :D no cóż , praca to praca :D , przypomina mi się że raz tam było że Anie było głupio na tę myśl też i zabrała jakaś "zabawkę" którą używali bo głupio było zostawić niech pani Jones to myje

      Usuń
  5. Byłam na filmie za namową koleżanki - ubaw po pachy mówię Wam! :D Dziewczyny ubrane w miniówki, jakby ten aktor miał się osobiście pojawić w naszym miejskim kinie, co jedna to lepsza. Jednak tak na poważnie - film był dla mnie tak niesmaczny, że już chyba kanapka ucznia zostawiona w plecaku na czas wakacji jest ciekawsza we wrześniu. Książki nie ruszyłam. Nie potrafię też zrozumieć całego tego szału na Grey'a. Słyszałam jednak, że wydanie papierowe jest nawet dobre i warte przeczytania. No cóż - moja biblioteczka nie przewiduje tej pozycji w swoim zbiorze :)
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  6. Przeczytałam wszystkie części przez ebooka na telefonie w weekend. Mnie się podobało, ale rozumiem że komuś nie :)

    OdpowiedzUsuń

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...