Ostatni przedłużony weekend spędziłam u mojej siostry Ani (Anwen). zazwyczaj gdy moje włosy spotykają Anią dzieją się różne cuda ;) Już raz pisałam o tym TUTAJ ,oraz moja siostra u siebie: włosy proste bez prostownicy i waterfall
Od pewnego czasu myślałam o grzywce ale przez ostatnie przykre doświadczenia z fryzjerkami bałam się zaryzykować. Dzięki ani podjęłam decyzję o grzywce i nie żałuję!
Ania zrobiła mi specjalny zabieg na włosy polegający na nałożeniu najpierw olejku, a następnie umyciu włosów fioletowym szamponem, a na końcu specjalnej keratynowej maski.
Po zabiegu włosy wydają się być mniej spuszone, dociążone i ogólnie w lepszej formie. zdjęcie tego nie oddaje ale ogólnie bardziej błyszczą i lepiej się rozczesują.
***
Mój Instagram KLIK
Moje FOODBOOKi - KLIK
Mój kanał na YouTube - KLIK
wpisy o WEGANIŹMIE - KLIK
Pozdawiam,
Baaaardzo Ci pasuje!
OdpowiedzUsuńPasuje Ci grzywka ;)
OdpowiedzUsuńśliczne włosy, a jakie gęste! grzywka zdecydowanie na plus :)
OdpowiedzUsuńPięknie Ci w tej grzywce kochana :) Aż sama nabrałam ochoty na grzywkę :)
OdpowiedzUsuńbardzo fajny wpis :) ja dopiero zaczynam przygodę z blogiem ale zapraszam: http://carmentestujekosmetyki.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńBędę wdzięczna za komentarze i obserwowanie :)
Ojej, zdecydowanie lepiej było bez grzywki. Twarz miała wtedy względne proporcje. Teraz widać przede wszystkim wydatny nos i brodę...
OdpowiedzUsuń